Jak juz mamy kacik poezji, mozna zrobic opowiadanie FANTASY ktore piszemy wszyscy razem. Dopisujemy po jeden gura kilka zdan (bez przesady ). Poniescie sie wyobrazni. No wiec zaczne
Rano wstal z trawy ktora rosla na polanie niepodal strumyka z zimna, krysztalowa woda. Wzial swoj poltorareczny miecz, tarcze oraz torbe na rzemyku i ruszyl traktem przed siebie w nieznane.
Offline
Słońce wisiało już wysoko na niebie, była wczesna jesień, spoglądał na liście, które spokojnie opadały z drzew przy lekkim podmuchu wiatru.
Nagle usłyszał dziwne odgłosy dobiegający z głębi lasu.
Offline
Wydawalo mu sie ze sa to wilki pojedynkujace sie o upolowana zwierzyne. Wojownik przystanal, wsluchujac sie doklanie. Pomylil sie, niebyly to wilki ani zadna dzika zwierzyna. Uslyszal lamiece sie drzewa. Cos zmierzalo w jego strone.
Offline
Stał i czekał na bieg wydarzeń...odgłosy nasilały się...po chwili stanęło przed nim trzech zakapturzonych jeźdźców na koniach...mieli na sobie czarne szaty.
-Czego tu szukasz??To nie jest miejsce dla ciebie...nikt nie wychodzi stad żywy...-odezwał się jeden z nich, jego oczy pobłyskiwały na czerwono...
Offline
Mężczyzna zamilkł.Uczyniwszy zdecydowany krok w tył ujął w rękę swój miecz.Gotowy do starcia,jednak w głębi nieco niepewny, spojrzał najbardziej mężnemu jeźdźcowi w czerwonokrwiste oczy.
Offline
Jeśli cenisz swój żywot, zrobisz coś dla nas, a my puścimy się wolno...jeśli nie...-zamilkł na chwilę-widzę jednak, że nie jestes tak mężny jak by się mogło to wydawać...-spojrzał z drwiną na jego przestraszone oczy.
Ostatnio edytowany przez andzia (2006-12-06 12:12:50)
Offline
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.Mężczyzna zorientował się,że jakiekolwiek negocjacje niewiele tu pomogą.
-Czego więc chcecie...?- spytał drżącym głosem
Offline
-Pamiętaj jednak, że nie bedzie żadnego odwrotu...jakiekolwiek wykręty i nieszczerość z twojej strony i tak skończą się śmiercią...-uśmiechnął się jakby sprawiało mu to przyjemność.
Offline
Wyciagnal z torby kamien przypominajacy wegiel... Jezdzcy ujrzaszy czarne kolo, zrobili miny z wielkim szacunkiem. Wojownik wyczul strach i wyciagnal miecz z pochwy z zamiarem ataku......
Offline
Jednak nim pochwycił go oburącz,chcąc przygotować się do nagłego ataku na jeźdzca,miecz ten wypadł mu niespodziewanie z ręki,odbijając się trzaskiem o przydrożne kamienie. Mężczyzna spojrzał z niedowierzaniem w stronę leżącej broni...Strach i bezsilność poczęły brać górę nad umysłem i jego siłą wewnętrzną...
Offline
Wojownicy widzac ta zrzadzenie losu, niezabijajac wojownika,pochwycili go i skuli w zelazne kajdany. Mezczyzna czul strach i lek niewiedzac co sie z nim stanie. Kamien przestal swiecic a schwytany, szybklim ruchem przed zakuciem schowal go do kieszenii czarnych, zniszczonych bojowek. Przezucili go na konia i odjechali w las ta sama droga skad przybyli. Pomyslal wojownik " i znow podróż w nieznane..."
Offline
Jechali długo, ściemniło się już jakiś czas temu.Milczeli.Po jakimś czasie zaczęło być widać w oddali światła.
-Pięknie osada w samym sercu puszczy...-pomyślał dość zmęczony już drogą w jednej, bezwładnej pozycji Dorman.
Offline
Gdy dojezdzali do wioski, ludzie widzac trzech jezdzcow, pochowali sie do domów... Dorman widzial jak przy koncu osady zatrzymuja sie przed swiatynia. "Nigdy jeszcze takiej niewidzalem"-pomyslal. Jezdzcy sciagneli go z konia i zaprowadzili do swiatyni, poczym zucili go na ziemie i sami oddali poklon posagowi ognistego smoka,ktory ma 4 kieszenie na klejnoty, 3 wypelnione. "Panie znalezlismy to co Ci jest potrzebne do powstania"......
Offline